Nicolas Sarkozy, mówiąc o UE wprost jako o papierowym tygrysie nie pomylił się ani o jotę. Trzeba jednak przyznać, że nawet od najslabszego tygrysa powinnismy wymagać czegoś więcej niż "zdolności do rzeczowej dyskusji". Stanowisko szczytu i panstw UE nie można odczytywać jako zaskakujacego "zwyciestwa Rosji" - bo prawa jest taka - ze UE w żadnym razie nie jest zdolna do innej reakcji. Marcin Libicki, z którym miałem przyjemność pare minut temu rozmawiac stwierdzil, iz podjecia jakichkolwiek dalszych dzialan wsparcia dla Gruzji na lonie europarlamentu na razie raczej nie mozemy sie spodziewac. Powod - jest bardzo prosty. Jakiekolwiek inicjatywy mialyby sens gdyby udalo sie dzialac w oparciu o frakcje polityczne. Te tymczasem zrzeszaja przedstawicieli bardzo roznych panstw - ktore w przypadku takich wydarzen maja okreslone interesy i prezentuja rozne stanowiska. A tutaj mamy chocby prorosyjskich Wlochow (zarowno reprezentantow prawicy jak i lewicy) ktorym stanowisko antyrosyjskie najzwyczajniej sie nie oplaca. Kontrakty z Rosja sa dla Wloch (zamowienia na gaz) na tyle intratne - ze tylko glupiec moglby wystapic przeciwko Kremlowi
Tutaj nawet nie chodzi o sam przedmiot sporu - bo jakkolwiek mozemy Gruzje w sporze z Rosja popierac, trudno komukolwiek dzis jeszcze uwierzyc iz Poludniowa Osetia i Abchazja (oraz ich mieszkancy) chca stanowic czesc Gruzji. Rosja bezblednie wygrala tutaj nastroje ludnosci - ktora - co dla nas moze stanowic rzecz nieslychana - po prostu woli Moskwe od Tbilisi.
Problem jest bowiem taki, ze UE po raz kolejny daje dowod swojej slabosci. Niemoc Unii w sprawach miedzynarodowych dala sie poznac juz w przypadku innych wydarzen - chocby np konfliktu wokol iranskiego programu atomowego.
Co ciekawe - kryzys iranski moze stanowic dla nas modelowy przyklad. O ile polska prawica i centroprawica w wiekszosci reprezentuje stanowisko daleko posunietego sceptycyzmu wobec Rosji (nie bede tutaj wspominal o pogladach marginalnych stowarzyszen konserwatywnych oraz resztek po LPR) - tak wobec Iranu taka jednosc juz nie istnieje - bo wschodza w rachube interesy panstwa Izrael - ktore podobna sympatia jak Gruzja juz sie nie cieszy.
Z calkowitej impotencji UE zdaja sobie sprawe i Putin i Ahmedineżad. Warto zwrocic uwage na retoryke Kremla - Siergiej Lawrow stwierdził ostatnio iż motywem rosyjskiej agresji byla "głęboko chrześcijańska tradycja umierania za swoich przyjaciół". Te slowa, szczegolnie w obliczu innego wydarznia - morderstwa antykremlowskiego dziennikarza w Inguszetii (przypominam - dziennikarz, wg oficjalnego komunikatu zginął od "przypadkowego postrzalu w glowe" w milicyjnej furgonetce) (sic!!) sa jasnym dowodem lekcewazenia z jakim Rosja traktuje UE i spolecznosc miedzynarodowa.
Tymczasem cieszacy sie jak przyslowiowy glupi do sera wloscy dyplomaci (powodem tego wybuchu radosci bylo "unikniecie grozby wybuchu kolejnej zimnej wojny) - oraz inni europejscy politycy - z podobnym przerazeniem wspominajacy o jakiejkolwiek mozliwosci zaognienia stosunkow z Rosja wydaja sie byc zupelnie slepi na prosty fakt, iz Rosja do stylu pamietanego z zimnej wojny juz wrocila.
I nie chodzi tutaj nawet o Osetie i Abchazje. Chodzi o jawna agresje na suwerenne panstwo (cokolwiek mozna powiedziec o spornych obszarach - w sensie prawnym sa jednak czescia Gruzji), wygrazanie jego przywodcom, blokade portow, lamanie juz zawartych porozumien. Wreszcie - zawoalowane grozby wstrzymania dostaw surowcow energetycznych (warto pamietac - ze wlasnie po deklracjach ze strony Rosji - iz jakiekolwiek sankcje wywolaja odwet UE zlagodzila swoj ton). Warto tez zwrocic uwage na jezyk agresji, jakim Rosja caly czas zwraca sie wobec Polski i panstw baltyckich - to te kraje zostaly dzis nazwane przez Dmitrija Rogozina "obozem przegranych" (co ciekawe - nie zostala tak okreslona ani Szwecja ani Wielka Brytania).
Najgorszym jest jednak - iz na razie nie widac zadnych mozliwosci uzdrowienia tego stanu rzeczy. UE tak jak byla organizacja pozbawiona jakiejkolwiek realnej sily oddzialywania wobec panstw prowadzacych polityke agresji - tak na razie taka pozostanie. I nie zmieni tego ani ratyfikacja traktatu lizbonskiego, ani powolanie europejskich sil zbrojnych.
Problemem Europy jest calkowity brak wizji i stanowczosci. Jedyna koncepcja wobec problemow swiatowych, jaka przedstawiaja panstwa UE jest chec utrzymania status quo - ktora w duzej mierze sprowadza sie do akceptacji faktow dokonanych - przed ktorymi UE jest stawiana.
Problem gruzinski w tym rozumieniu jest bardzo zblizony do problemu wokol iranskiego programu nuklearnego. Panstwa UE nie beda prezentowaly innej polityki wobec rosyjskiej agresji niz prezentuja wobec Iranu.
Co ciekawe - mam wrazenie ze zrozumieli to niektorzy polscy dyplomaci - tacy jak Konrad Szymanski ktorzy zawsze postuluja zajecie postawy jasnej i nie pozostawiajacej watpliwosci.
Strategia poblazania wobec grozb iranskich wobec Izraela - ktora znalazla usprawiedliwienie w komentarzach wielu publicystow i bloggerow, teraz lamentujacych nad bezsilnoscia wobec poczynan Kremla - teraz znajduje prosta kontynuacje. I tak bedzie zawsze - kiedy dorazne sympatie i antypatie beda braly gore nad zdrowym rozsadkiem i czystym poczuciem przyzwoitosci.
Jak bowiem zadac od panstw UE obrony Gruzji jesli nie domagamy sie identycznych reakcji w innych, tak zblizonych przypadkach.
Michal Wisniewski
|