Małżeństwo jest nieważne, ponieważ narzeczona skłamała, że jest dziewicą - orzekł sąd w Lille, wywołując we Francji burzę
Ta historia zaczęła się w lecie 2006 r., gdy mieszkający w północnej Francji narzeczeni wyznania islamskiego wzięli ślub. Podczas nocy poślubnej mąż odkrył, że żona wbrew temu, co twierdziła, nie jest dziewicą. I rozpoczął postępowanie o unieważnienie ślubu. W sądzie żona przyznała się do kłamstwa i przychyliła do prośby o anulowanie małżeństwa.
I taki werdykt w kwietniu wydał sąd. Uznał, że małżeństwo można uznać za nieważne, bo nie opierało się na zaufaniu i zostało zawarte na podstawie nieprawdziwych informacji dotyczących "zasadniczej cechy" kobiety. A za "zasadniczą cechę" w tym przypadku sąd, opierając się na zeznaniach pana młodego, uznał dziewictwo.
Gdy sprawę opisał dziennik "Liberation", rozpętała się burza. Organizacje kobiece uznały, że orzeczenie będzie precedensem, który doprowadzi do dyskryminacji kobiet, bo tylko w ich przypadku można udowodnić dziewictwo.
Minister ds. miast Fadela Amara, która wcześniej była lewicową działaczką kobiecej organizacji Ani Dziwki, Ani Służące, oświadczyła, że orzeczenie przypomina jej "fatwę przeciw emancypacji kobiet". - Myślałam, że chodzi o orzeczenie z Kandaharu - stwierdziła.
Zgadza się z nią rzecznik praw obywatelskich Jean-Paul Delevoye, który mówi, że dziewictwo nie jest niczyją "zasadniczą cechą". - Trzeba uważać, do czego taki precedens prawny może doprowadzić. Jutro będą mnożyć się prośby o anulowanie małżeństwa. Być może będą dziewczęta, które zaczną poddawać się zabiegom chirurgicznym przywrócenia błony dziewiczej - stwierdził.
Z kolei adwokat pana młodego przekonuje, że nie chodzi o religię, lecz o kłamstwo. - Rozwiązanie byłoby takie samo dla kogoś, kto ukrył, że był czterokrotnie skazany w sprawie kryminalnej, że ma za sobą kilka małżeństw albo że się prostytuował.
Krytycy podnoszą także laickość państwa. Ogłaszając werdykt, zwraca uwagę min. Amara, sąd przyznał, że wartości są względne, i pozwolił sobie oprzeć się na ocenie wywodzącej się z wartości jednej z religii.
- Gdy tylko zaczyna się oceniać wagę jakiegoś faktu, biorąc pod uwagę przekonania religijne osoby, to już dochodzi do łamania zasady laickości państwa - dodaje rzecznik Delevoye.
reszta artykułu