  We've received 23671912 page visited. |
05 czerwca, 2008 - 02:23 |
 |
 |
|
|  |
 |
 |
Temat: Wiadomości z USATeksty opublikowane w tym temacie.
|
|
 |
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: czwartek, 29 maja 2008 |
50 raz(y) oglądano. |
Ubiegający się o urząd prezydenta USA John McCain znalazł "haka" na Baracka Obamę. Republikanin skrytykował senatora z Illinois za to, iż ten nie pojechał z wizytą do Iraku w ciągu ostatnich dwóch lat. Obama odrzucił także propozycję wspólnego wyjazdu do Iraku wraz z McCainem, co zaproponował sztab wyborczy senatora z Arizony.
- Obama był w Iraku tylko raz – dwa lata temu – ale nawet nie przyszło mu do głowy, by spotkać się z głównodowadzącym naszych wojsk, gen. Davidem Patraeusem – powiedział McCain na spotkania z wyborcami w Reno w Nevadzie. – Mój rywal nie miał czasu dla dowódcy naszych wojsk, ale bardzo chętnie za to usiadłby z prezydentem Iranu, by sobie ponegocjować – dodał.
– Przyjaciele, tu chodzi o przywództwo naszego kraju i zdolność do podejmowania odpowiednich decyzji – podkreślił senator.
McCain kolejny raz wytknął Obamie, iż ten zamierza prowadzić błędną politykę wobec Iraku. – Jeśli ustalimy datę wycofania naszych oddziałów z Iraku, jak sobie tego życzy pan Obama, to w kraju tym zapanuje chaos, poleje się krew, dojdzie do ludobójstwa i nasili się penetracja ze strony Iranu. Całe to wycofywanie z Iraku skończy się i tak tym, ze będziemy musieli z powrotem tam wysłać naszych żołnierzy, by każdego dnia ryzykowali swe życie broniąc irackich cywilów – ocenił.
McCain ponowił także ofertę wspólnej podróży do Iraku. – Na pewno mógłbym czegoś nauczyć senatora Obamę podczas naszej wyprawy – oświadczył . Rzecznik Obamy odrzucił ofertę, twierdząc, że jest to zwykły polityczny kawał.
pap/onet
|
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: środa, 28 maja 2008 |
82 raz(y) oglądano. |
Kandydujący w amerykańskich wyborach prezydenckich Barack Obama słabo zna historię Europy. Na wiecu wyborczym powiedział, że to amerykańscy żołnierze, a wśród nich krewny polityka, wyzwolili niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz. W rzeczywistości Oświęcim zajęła Armia Czerwona.
Podczas spotkania z weteranami Barack Obama mówił o patriotyzmie swojej rodziny. Wspominał między innymi brata swojej babki, który brał udział w II Wojnie Światowej. Obama mówił że jego "wujek był wśród amerykańskich żołnierzy, którzy jako pierwsi wkroczyli do Auschwitz. Kiedy powrócił do Ameryki przez 6 miesięcy nie opuszczał domu".
Wujek Obamy wyzwalał KL Auschwitz? Zobacz materiał wideo. Przeciwnicy Obamy natychmiast zwrócili uwagę, że jeśli opowiedziana przez czarnoskórego kandydata historia jest prawdziwa to znaczy, że jego krewny służył pod dowództwem Stalina. Sztab Baracka Obamy wyjaśnił później, że senator z Illinois się pomylił. Jego rzecznik poinformował, że Obamie chodziło nie o wujka tylko o ciotecznego dziadka.
Podczas II wojny światowej służył on w 89. dywizji amerykańskiej piechoty, która w kwietniu 1945 roku wyzwoliła obóz koncentracyjny - Buchenwald.
pap/onet
|
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: środa, 21 maja 2008 |
114 raz(y) oglądano. |
Czarnoskóry demokratyczny senator z Illinois Barack Obama wyprzedza ośmioma punktami procentowymi republikańskiego kandydata na prezydenta Johna McCaina - wynika z opublikowanego w środę sondażu Reuters/Zogby.
Obama wyprzedza senatora z Arizony, mogąc liczyć na 48-procentowe poparcie wyborców.
Senator z Illinois nie zapewnił sobie jeszcze prezydenckiej nominacji Demokratów, żeby móc stanąć w listopadzie w szranki z McCainem.
Sondaż pokazuje również, że Obama zwiększył prowadzenie nad Hillary Clinton do 26 punktów procentowych, podwajając swą przewagę od połowy kwietnia.
Ankietę przeprowadzono od czwartku do niedzieli, kiedy to Obama znalazł się w ogniu krytyki ze strony prezydenta George'a W. Busha i McCaina za plany rozmów z przywódcą komunistycznej Kuby Raulem Castro i rozluźnienia embargo wobec tego kraju. Demokratyczny kandydat wielokrotnie zapowiadał też, że gotów jest do rozmów z takimi przywódcami jak prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, i to w pierwszym roku swoich rządów, bez warunków wstępnych.
Obama zyskał w sondażu, mimo że zaliczył trzy poważne porażki na rzecz pani Clinton w prawyborach w Pensylwanii i Zachodniej Wirginii, a ostatnio w Kentucky.
Obama ma wciąż o ponad 100 delegatów więcej na sierpniową konwencję Demokratów, która nominuje kandydata partii na prezydenta. Z analiz wynika, że nie jest prawdopodobne, by w wyniku pozostałych jeszcze prawyborów Clinton nadrobiła tę stratę. Pomimo to pani senator ze stanu Nowy Jork zapowiedziała kontynuowanie batalii o nominację.
Była Pierwsza Dama USA twierdzi, że należy jeszcze doliczyć delegatów z Michigan i Florydy, gdzie wygrała prawybory, ale nie zostały one uznane. Kierownictwo Partii Demokratycznej wcześniej zapowiedziało, że rezultaty z tych stanów nie będą ważne, gdyż samowolnie przyspieszono tam termin głosowania.
Sondaż pokazuje, że Obama byłby lepszy od McCaina w kierowaniu sprawami gospodarczymi: 48 proc. poparłoby tego pierwszego, a 39 proc. tego drugiego. Jeszcze w kwietniu McCain wyprzedzał Obamę w tej kluczowej dla kampanii sferze o 3 punkty procentowe.
Obama wyprzedza McCaina również wśród wyborców niezależnych (47 proc. do 35 proc.) i prowadzi wśród niektórych grup wyborców, którzy poparli Clinton, w tym katolików, żydów, członków związków zawodowych i ich rodzin oraz wyborców zarabiających poniżej 35 tysięcy dolarów rocznie.
McCain prowadzi wśród białych Amerykanów i osób starszych.
Do końca wyścigu pozostały już tylko prawybory w Portoryko, Dakocie Południowej i Montanie.
pap/onet
|
|
|
 |
Autor Marcus_Crassus Dodano: środa, 21 maja 2008 |
126 raz(y) oglądano. |
Rosyjscy politycy i komentatorzy z uwagą obserwują rozwój kampanii wyborczej w Ameryce
Podczas gdy Obama i Clinton toczą wyniszczającą wojnę o nominację Demokratów, sztab McCaina spokojnie zbiera siły przed decydującym bojem – coraz częściej podkreślają publicyści w Moskwie i okolicach. A to budzi tam coraz większy niepokój, ponieważ Republikanin jest znany z bardzo ostrej oceny współczesnej Rosji.
Mimo pewnych zastrzeżeń i wątpliwości, Rosjanie są wyjątkowo zgodni – najlepszym z ich punktu widzenia nowym prezydentem USA byłby Barack Obama. Choćby na zasadzie "każdy, byle nie McCain".
Barack Obama, fot. AFP
Ostatni "cold warrior"
Wygrana Republikanina to najgorszy scenariusz – ogłosił Siergiej Markow, dyżurny kremlowski politolog, deputowany do Dumy. Siergiej Bolszakow z Akademii Dyplomatycznej przy MSZ straszy, że McCain w Białym Domu "zmusi" Miedwiediewa do prowadzenia "twardszej" polityki. Skąd takie oceny? Wystarczy przypomnieć, co senator z Arizony sądzi o rosyjskich przywódcach i ich państwie.
Tuż przed "wyborami" w Rosji McCain dobitnie stwierdził, że Miedwiediew nie będzie prawdziwym prezydentem, lecz marionetką w rękach Putina. Polityczne zmiany na Kremlu nazwał "teatrem kukiełkowym". Wcześniej proponował nieprzyjęcie Rosji do grupy G-7 za "porzucenie demokracji". W niektórych komentarzach rosyjskich pojawiają się nawet nieśmiałe porównania McCaina do Reagana, np. jeśli chodzi o umiejętność stosowania ciętych, ale niepozbawionych humoru ripost. Kiedy na jednej z konferencji prasowych padło pytanie: "Czy planuje pan iść na wojnę z Rosją?", McCain ze śmiertelnie poważną miną odpowiedział: "To zależy, czy się będą grzecznie zachowywać".
Senator z Arizony uważa, że Ameryka nie powinna się obawiać Rosji, bo Moskwa nie ma ani środków, ani możliwości, żeby rzucić wyzwanie USA. Wrogość na Kremlu wzbudza cała wizja polityki zagranicznej McCaina: odrodzenie NATO, renesans więzi euroatlantyckich i ekspansja demokracji w świecie. Kandydat na prezydenta od początku był gorącym zwolennikiem przyjęcia do Sojuszu Północnoatlantyckiego Ukrainy i Gruzji. Nie obchodzą go geopolityczne pretensje Kremla do swej dawnej strefy wpływów w Europie Środkowej i Wschodniej. Podobnie jak zastrzeżenia do tarczy antyrakietowej.
Cytowany wyżej Markow mówi: "Amerykańscy i rosyjscy politolodzy zastanawiają się, dlaczego McCain tak bardzo nienawidzi Rosji. Są na ten temat różne opinie. Niektórzy uważają, że nie może zapomnieć ran odniesionych w Wietnamie, za co obwinia ZSRR. McCain jest ostatnim wojownikiem zimnej wojny [cold warrior]". [Mogłoby raczej chodzić o wieloletnie tortury, którym został poddany w Płn. Wietnamie. Natomiast Sowieci nie tylko dostarczali broni Hanoi, ale ich piloci uczestniczyli w lotach bojowych – przyp. red.]. Stąd – uważają na Kremlu – wrogość do wszelkiego despotyzmu, silniejsza niż obecnej administracji.
Stosunek do Rosji [Putina] to jedna z tych kwestii, w których McCain odróżnia się od Busha. Nawiązując ironicznie do słynnego stwierdzenia obecnego gospodarza Białego Domu, który podczas pierwszego spotkania z Putinem miał ujrzeć w oczach Rosjanina jego duszę, McCain stwierdził, że w oczach Putina widzi trzy litery: K, G, B – i nic więcej.
reszta artykułu
|
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: środa, 21 maja 2008 |
114 raz(y) oglądano. |
Republikański kandydat prezydencki John McCain, ostro skrytykował swego demokratycznego rywala Baracka Obamę za zapowiedzi, że jako prezydent spotka się z przywódcą komunistycznej Kuby Raulem Castro i rozluźni embargo wobec tego kraju.
Przemawiając w Miami na Florydzie, głównym skupisku kubańskich imigrantów, republikański senator powiedział, że sam będzie utrzymywał ścisłe embargo, dopóki kubańscy komuniści nie zwolnią więźniów politycznych i nie zorganizują wolnych wyborów pod kontrolą międzynarodową.
Kubańska diaspora na Florydzie w większości stanowczo sprzeciwia się rozluźnieniu amerykańskich sankcji wobec Kuby. Jest też przeciwna rozmowom amerykańskiego prezydenta z Castro, zanim ten nie poczyni zasadniczych kroków na rzecz liberalizacji politycznej.
Na wzmiankę McCaina, że Obama chce bez warunków wstępnych rozmawiać z Castro, zebrani w Miami zareagowali buczeniem pod adresem czarnoskórego senatora z Illinois.
Kubańczycy na Florydzie stanowią ważny blok wyborczy, mogący zadecydować o wyniku wyborów prezydenckich w tym stanie. Floryda należy do grupy tzw. swing states, czyli stanów uważanych w wyborach za przysłowiowy języczek u wagi.
W wyborach w 2000 r. doszło tam do bezprecedensowego sporu o rezultat głosowania między ówczesnym kandydatem GOP George'm W. Bushem, a jego demokratycznym oponentem, wiceprezydentem Alem Gore. Sąd Najwyższy rozstrzygnął go na korzyść Busha, dzięki czemu został on prezydentem.
McCain poprzednio krytykował Obamę za zapowiedź bezwarunkowych rozmów z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem, który wzywa do unicestwienia Izraela.
pap/wp
|
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: środa, 21 maja 2008 |
88 raz(y) oglądano. |
Hillary Clinton odniosła zdecydowane zwycięstwo we wtorkowych prawyborach Partii Demokratycznej w Kentucky. Jej konkurent jednak też nie próżnuje - Barack Obama zwyciężył w Oregonie. Jeszcze przed ogłoszeniem wyników stwierdził, że zdobył większość delegatów i jest kandydatem Demokratów w wyborach prezydenckich.
Zgodnie z oczekiwaniami, Barack Obama wygrał we wtorek demokratyczne prawybory prezydenckie w stanie Oregon, ze sporą przewagą nad Hillary Clinton. Czarnoskóry senator z Illinois zdobył 58 procent głosów, podczas gdy Clinton - 42 procent.
We wtorek wieczorem (czasu USA), jeszcze przed ogłoszeniem wyników z Oregonu, Obama wystąpił na wiecu w stanie Iowa - gdzie w styczniu odbyły się pierwsze i również wygrane przez niego prawybory w Partii Demokratycznej - i ogłosił, że zdobył już większość puli delegatów na konwencję przedwyborczą, która nominuje kandydata partii na prezydenta.
Sugerował, że jest już de facto kandydatem Demokratów i krytykował jedynie republikańskiego pretendenta do Białego Domu, senatora Johna McCaina. Pani Clinton nie szczędził natomiast komplementów nazywając ją osobą "godną podziwu".
Jednak jego deklaracja o zdobyciu większości delegatów miała znaczenie głównie symboliczne, gdyż senator mówił tylko o delegatach "zwykłych", czyli tych, którzy przydzielani są kandydatom na podstawie wyników prawyborów w poszczególnych stanach. Obama zdobył ich już co najmniej 1633 (obliczenia w Oregonie jeszcze trwały w nocy z wtorku na środę), ale liczba ta nie uwzględnia superdelegatów. To politycy Partii Demokratycznej, którzy też będą głosować na konwencji, lecz nie są związani wynikami prawyborów. Stanowią oni prawie 20 procent ogólnej puli delegatów.
Była Pierwsza Dama nie poddaje się. We wtorkowych prawyborach w Kentucky zdobyła 65 procent głosów, podczas gdy Obama uzyskał zaledwie 30 procent. Przewaga Clinton okazała się równie wysoka, jak tydzień temu w sąsiedniej Zachodniej Wirginii. W obu tych stanach, wiejskich i stosunkowo biednych, dominują wyborcy mało wykształceni i konserwatywni - elektorat popierający Clinton przeciwko Obamie, który ma za sobą przeważnie Demokratów młodych, liberalnych i z uniwersyteckim wykształceniem. Popierają go też masowo Afroamerykanie.
Po triumfie w Kentucky Hillary Clinton wygłosiła przemówienie, w którym zapowiedziała kontynuowanie batalii o nominację. - Odnieśliśmy dziś ważne zwycięstwo. To wasze masowe wotum zaufania. Niektórzy mówią, że wyścig jest już zakończony, więc nie warto dalej walczyć. Ja jednak nie ustąpię - powiedziała senator z Nowego Jorku. Jej sympatycy na wiecu przywitali te słowa burzliwą owacją.
Przedmiotem sporu Obamy z Clinton jest sprawa prawyborów w Michigan i na Florydzie, które wygrała była First Lady. Jednak zdobyci przez nią tam delegaci nie mogą głosować na konwencji, bo kierownictwo Partii Demokratycznej z góry uznało wyniki w tych stanach za nieważne z powodu samowolnego przyspieszenia przez nie terminu głosowania. Obama w związku z tym nie prowadził tam kampanii wyborczej, a w Michigan jego nazwiska nie było nawet na liście kandydatów. Clinton domaga się jednak uwzględnienia delegatów z Florydy i Michigan.
Do końca wyścigu pozostały już tylko prawybory w Portoryko, Dakocie Południowej i Montanie.
Tymczasem sztab kampanii Obamy podał we wtorek, że czarnoskóry senator z Illinois dysponuje obecnie 37 milionami dolarów na dalszą kampanię wyborczą. Jest to znacznie większa kwota, niż ta, którą posiada Clinton. Na wiecu w Kentucky pani senator zaapelowała do swoich zwolenników o dalsze dotacje, aby wyrównać swoje szanse z Obamą. - Potrzebuję waszej pomocy!.. - powiedziała i podała swój adres internetowy, gdzie można wpłacać datki.
pap/tvn24
|
|
|
 |
Autor grzegorz_jakubczyk Dodano: sobota, 17 maja 2008 |
181 raz(y) oglądano. |
Republikański kandydat na prezydenta USA senator John McCain zapowiedział, że do końca jego pierwszej kadencji wojna w Iraku zakończy się zwycięstwem, a Stany Zjednoczone będą przeżywały okres gospodarczej pomyślności dzięki harmonijnej współpracy Białego Domu z Kongresem.
W przemówieniu wygłoszonym w czwartek w Columbus w stanie Ohio senator roztoczył optymistyczną wizję swojej ewentualnej prezydentury mówiąc - w czasie teraźniejszym - jak wyobraża sobie świat i Amerykę w 2013 roku.
McCain ma już zapewnioną nominację prezydencką swej partii, chociaż formalnie dokona tego przedwyborcza konwencja Republikanów w Minneapolis na początku września.
W swym wystąpieniu senator zaczął od podkreślenia, że jako prezydent zagwarantuje Ameryce bezpieczeństwo, przede wszystkim dzięki rozgromieniu Al-Kaidy i zwycięstwu w Iraku.
- Wojna w Iraku jest wygrana. Irak jest dobrze działającą demokracją, chociaż nadal odczuwa skutki tyranii i kilkusetletnich napięć religijnych. Przemoc nadal ma miejsce, ale jest już znacznie zredukowana - powiedział McCain rysując hipotetyczną sytuację w 2013 roku.
McCain po raz pierwszy wymienił w ten sposób graniczna datę wygranej w Iraku. Poprzednio tego unikał i powiedział nawet, że liczy się z tym, iż wojska USA będą przebywały w tym kraju "sto lat".
Demokraci wytykają mu to przy każdej okazji, choć senator zaznaczył wtedy, że chodzi mu o obecność taką jak w Korei Południowej, a więc w warunkach pokojowych.
W Afganistanie - powiedział McCain - "zagrożenie ze strony talibów zostało (w 2013 r.) znacznie zmniejszone". Senator przewiduje też klęskę Al-Kaidy.
- Nowe informacje wywiadowcze zdobyte dzięki akcjom przeciw rebeliantom doprowadziły do schwytania albo śmierci Osamy bin Ladena i jego głównych współpracowników - powiedział.
- W żadnym kraju na świecie Al-Kaida nie ma już bezpiecznego schronienia - dodał senator, zapewniając, że za jego rządów nie nastąpi żaden większy atak terrorystyczny na USA.
McCain przewiduje też, że z inicjatywy USA powstanie "Liga Demokracji", organizacja zrzeszająca państwa liberalno- demokratyczne, będąca przeciwwagą dla ONZ. Ta ostatnia - jego zdaniem - jest sparaliżowana w swych działaniach wskutek polityki Chin i Rosji torpedujących akcje przeciwko dyktaturom w rodzaju Sudanu i Iranu.
pap/onet
|
|
|
 |
Autor Magellan Dodano: środa, 30 kwietnia 2008 |
300 raz(y) oglądano. |
Demokratyczny kandydat na prezydenta Barack Obama zerwał związki ze swoim byłym pastorem Jeremiah'ą Wrightem. Czarnoskóry senator skrytykował Wrighta za wypowiedzi na temat amerykańskiego imperializmu i rzekomego spisku rządu Stanów Zjednoczonych przeciwko Murzynom.
W poniedziałek na konferencji prasowej emerytowany pastor podtrzymał swoje najbardziej kontrowersyjne tezy. Oskarżył amerykańskie władze o międzynarodowy terroryzm i powtórzył, że rząd USA stworzył wirusa HIV jako broń przeciwko czarnym. Dzień po wystąpieniu Wrighta Obama zwołał własną konferencję prasową. Oświadczył na niej że uważam te wypowiedzi za oburzające i sprzeczne ze wszystkim co sam reprezentuje.
Amerykańskie media już wcześniej ujawniły fragmenty kazań Jeremiaha Wrighta. Pastor mówił w nich, że USA same ściągnęły na siebie zamachy z 11 września i wołał "Boże przeklnij Amerykę". Barack Obama nie potępił wtedy Wrighta ale oświadczył, że nie zgadza się z jego poglądami. Tym razem wyraźnie odciął się od pastora. - Chcę powiedzieć jasno, że nie podpisuje się pod jego opiniami - oświadczył - Uważam je za złe i destrukcyjne. Nie chcę by przypisywano mi te poglądy. Barack Obama przez 20 lat chodził do kościoła Wrighta. Kontrowersje związane z wypowiedziami pastora mogą poważnie zmniejszyć jego szanse na prezydencką nominację Partii Demokratycznej.
Postać Wrighta stała się znana większości Amerykanów półtora miesiąca temu, gdy ujawniono taśmy wideo z jego kazań w kościele w południowym Chicago, do którego przez 20 lat chodził też Obama. Wright mówił m.in. po 11 września, że "amerykańskie kurczęta przyszły na rzeź", bo przedtem USA wspierały "państwowy terroryzm" przeciw Palestyńczykom i Murzynom w RPA.
Obama, walczący łeb w łeb z Hillary Clinton o nominację Demokratów, po kilku dniach zwłoki odciął się w marcu od politycznych poglądów Wrighta i sprawa zaczęła nieco przycichać.
Jednak w ostatnich dwóch dniach telewizje i gazety w USA znów były pełne pastora, którego Obama nazywał "swym duchowym ojcem".
W niedzielę Wright wystąpił w Detroit przed 10 tys. aktywistów NAACP - wielkiej organizacji praw człowieka skupiającej głównie Murzynów. W poniedziałek z kolei przemawiał w Waszyngtonie w Narodowym Klubie Prasowym przed widownią składającą się głównie z czarnych pastorów, którzy zaczęli w stolicy USA swą doroczną konferencję.
Wright na obu spotkaniach witany był entuzjastycznie. W Detroit, gdzie za kolację każdy z uczestników zapłacił 150 dol., znów śpiewał i tańczył, jak to ma w zwyczaju podczas kazań. Wrighta nazywano tam "najgorętszym dziś, oprócz Baracka Obamy, bratem w USA" (Murzyni, odnosząc się do siebie, często używają terminu "brat").
Tym razem Wright nie był tak radykalny jak podczas wcześniejszych wystąpień. Powiedział jednak, że "atak na mnie to atak na czarny Kościół w USA" ze strony "koncernów medialnych". Nie odwołał żadnego ze swych wcześniejszych stwierdzeń. Powiedział, że Amerykę dzielą nie jego słowa, ale "warunki w USA". Wyraził też nadzieję, że dzięki jego sprawie "czarny Kościół w USA przestanie być wreszcie niewidoczny", a kontrowersje "wywołają szczerą debatę" o stosunkach rasowych w USA.
Odpowiedział mocno na zarzuty, że nie jest amerykańskim patriotą: - Te opinie wygłaszają ci, którzy wysłali na śmierć do Iraku cztery tysiące naszych synów i córek. Kto jest więc niepatriotyczny?
Dwa nagłaśniane wystąpienia pastora nie były koordynowane ze sztabem Obamy. Stratedzy kampanii senatora z Illinois woleliby, by sprawa Wrighta w ogóle zniknęła z debaty politycznej. Ale media, działacze Partii Republikańskiej oraz sztab Clinton wciąż przypominają co smakowitsze kąski kazań Wrighta.
Sama Clinton niedawno kilkakrotnie powtórzyła, że "odeszłaby z takiego Kościoła" po przemówieniach Wrighta. I przypomina, że Obama jeszcze w zeszłym roku, gdy prowadził już kampanię prezydencką, przekazał kościołowi Wrighta 27 tys. dol.
onet/wprost/ gazeta
|
|
|
 |
Autor redakcja Dodano: wtorek, 22 kwietnia 2008 |
280 raz(y) oglądano. |
Hillary Clinton zaciekle walczy o głosy wyborców w amerykańskim stanie Pensylwania, gdzie dziś odbędą się kolejne prawybory prezydenckie. Ubiegająca się o nominację Demokratów senator jako pierwsza użyła w swoich reklamach politycznych wizerunku Osamy Bin Ladena.
- To najcięższy zawód na świecie - tak zaczyna się reklama wyborcza Hillary Clinton, którą na finiszu kampanii emituje jej sztab. Później pojawiają się obrazy bombardowania Pearl Harbor, zniszczeń po huraganie Katrina, zdjęcia z okresu Zimnej Wojny, upadku Muru Berlińskiego, chaosu na giełdzie, a także przywódcy al-Kaidy. Emitując ten spot Clinton chce przekonać wyborców, że jej rywal ma za mało doświadczenia, by zostać prezydentem.
Sztab Baracka Obamy oskarżył byłą Pierwszą Damę o próbę zastraszenia Amerykanów. Sam Obama akcentował z kolei potrzebę jedności. - Jesteśmy jednym narodem. Wszyscy przysięgaliśmy na wierność fladze. Wszyscy bronimy Stanów Zjednoczonych Ameryki - mówił rywal Hillary Clinton. Po prawyborach w 40 stanach Barack Obama ma nad Hillary Clinton przewagę 800 tysięcy głosów i 150 delegatów na konwencję. By zmniejszyć ten dystans, była Pierwsza Dama musi wyraźnie wygrać w Pensylwanii. Minimalne zwycięstwo nad Obamą może przekreślić jej szanse na nominację.
|
|
|
 |
Autor Marcus_Crassus Dodano: środa, 16 kwietnia 2008 |
401 raz(y) oglądano. |
Tematem komentarzy w USA jest wciąż wypowiedź Baracka Obamy, który - jak się ocenia - obraził niewykształconych konserwatywnych wyborców, sugerując, że ich religijność i przywiązanie do broni palnej wynikają z frustracji z powodu złej sytuacji materialnej.
"Washington Post" nazwał ją "największą gafą w kampanii" demokratycznego kandydata do nominacji prezydenckiej. "Wall Street Journal" zauważa, że jego wypowiedź dostarcza potężnej broni republikańskiemu kandydatowi do Białego Domu, senatorowi Johnowi McCainowi.
W San Francisco w zeszłym tygodniu Obama oświadczył, że wielu biedniejszych Amerykanów z małych miasteczek jest tak "przepełnionych goryczą i zawziętością, że lgną do swoich pistoletów, do swej religii i do swej antypatii wobec ludzi, którzy są inni, albo do swoich antyimigranckich sentymentów".REKLAMA Czytaj dalej
Wypowiedź tę komentuje się jako wyraz elitarnego poczucia wyższości wobec "rednecks" (dosł.: czerwone karki), czyli niewykształconych, skłonnych do przesądów i na ogół konserwatywnych wyborców w USA. Dominują oni na południu i na środkowym zachodzie i zwykle wahają się między Partią Republikańską a Partia Demokratyczną.
Po jego gafie, komentatorzy porównują Obamę do poprzednich kandydatów demokratycznych na prezydenta: Ala Gore'a i Johna Kerry'ego, których także oskarżano o "elityzm", czyli ukrytą pogardę dla prostych ludzi i ich religijności. Panuje przekonanie, że było to przyczyną ich porażek w wyborach - odpowiednio - w 2000 i 2004 r.
We wtorkowym wydaniu "New York Timesa" znany neokonserwatywny publicysta Bill Kristol porównał wypowiedź Obamy do osławionego powiedzenia Karola Marksa, że "religia to opium dla ludu". "Co takiego zrobił dotychczas Barack Obama, że upoważnia go to do patrzenia z góry na swoich rodaków?" - napisał Kristol.
Zgodnie potępia się demokratycznego kandydata, że powiela lewicowy stereotyp, zgodnie z którym religijność i konserwatywne upodobania muszą mieć jakieś ukryte, niezdrowe psychiczne korzenie w postaci biedy, frustracji, gniewu itp.
Senator McCain powiedział, że wystąpienie Obamy dowodzi "podstawowego niezrozumienia narodu amerykańskiego". Swego rywala do demokratycznej nominacji skrytykowała także senator Hillary Clinton.
|
|
|
 |
Autor Valmont Dodano: sobota, 12 kwietnia 2008 |
602 raz(y) oglądano. |
„Czarna teologia odrzuca Boga, który nie identyfikuje się całkowicie z celami czarnej wspólnoty. Jeśli Bóg nie jest z nami przeciw białym, to jest mordercą i lepiej byśmy go zabili. Zadaniem czarnej teologii jest zabijać bogów, którzy nie przynależą do czarnej wspólnoty(...) Czarna teologia zaakceptuje miłość tylko tego Boga, który uczestniczy w destrukcji białego wroga. Tym czego potrzebujemy jest boska miłość wyrażona w Czarnej Sile, która jest siłą czarnych by mogli zniszczyć swych prześladowców tu i teraz wszelkimi dostępnymi środkami. Dopóki Bóg nie będzie uczestniczył w tej świętej działalności, musimy odrzucić jego miłość” - James H. Cone, A Black Theology of Liberation. [1]
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: poniedziałek, 07 kwietnia 2008 |
325 raz(y) oglądano. |
Główny strateg kampanii Clinton zrezygnował z funkcji
eb 07-04-2008
Mark Penn, główny strateg kampanii wyborczej demokratycznej kandydatki na prezydenta USA Hillary Clinton, podał się w niedzielę do dymisji w związku z nieporozumieniem między nimi w sprawie umowy o wolnym handlu z Kolumbią.
W piątek dziennik "Wall Street Journal" ujawnił, że pod koniec marca Penn spotkał się z przedstawicielami kolumbijskiego rządu, aby omówić kwestię porozumienia o wolnym handlu między USA i Kolumbią. Tymczasem umowie tej senator Clinton stanowczo się sprzeciwia, podobnie jak jej rywal w wyścigu po nominację na kandydata Demokratów w wyborach prezydenckich Barack Obama.
Penn wyjaśnił, że rozmawiał z Kolumbijczykami nie w roli doradcy Clinton, lecz jako szef firmy lobbingowej Burson-Marsteller, którą rząd w Bogocie zatrudnił w celu zdobycia poparcia dla porozumienia o wolnym handlu w amerykańskim Kongresie. Przeprosił za to spotkanie i przyznał, że był to błąd.
- Po wydarzeniach z ostatnich dni Mark Penn poprosił o zwolnienie z funkcji głównego stratega kampanii Clinton - powiedziała szefowa sztabu wyborczego senator z Nowego Jorku Maggie Williams.
Penn będzie jednak nadal zaangażowany w kampanię byłej Pierwszej Damy w roli doradcy i eksperta ds. badań opinii publicznej.
Porozumienie o wolnym handlu między USA i Kolumbią zostało zawarte w 2006 r. przez prezydentów George'a W. Busha i Alvaro Uribe'a, jednak przyjąć musi je także amerykański Kongres. Władze w Bogocie zatrudniły więc kosztem 300 tys. dol. firmę Burson-Marsteller, aby przekonała kongresmanów do tego projektu.
W niedzielę ambasada Kolumbii w Waszyngtonie powiadomiła jednak, że kończy współpracę z firmą Penna, ponieważ uznała za obraźliwe jego słowa, jakoby spotkanie z przedstawicielami Kolumbii było błędem.
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: poniedziałek, 07 kwietnia 2008 |
313 raz(y) oglądano. |
"Prawa ręka" Busha wiceprezydentem USA?
W amerykańskich mediach znów pojawiły się spekulacje, że Condoleezza Rice może być kandydatem na wiceprezydenta. Obecna sekretarz stanu miałaby wystartować w listopadowych wyborach jako partnerka Johna McCaina z Partii Republikańskiej.
McCain ma od początku marca zapewnioną nominację swojego ugrupowania na kandydata w wyborach prezydenckich. Od tego czasu nie milkną spekulacje na temat tego, kto zostanie kandydatem na wiceprezydenta.
Wczoraj w wywiadzie dla telewizji ABC jeden z republikańskich strategów, Dan Senor, powiedział, że stara się o to Condoleezza Rice. Według Senora, amerykańska sekretarz stanu już od kilku tygodni prowadzi po cichu kampanię w tej sprawie. Sam John McCain twierdzi, że nie zauważył jej ewentualnych zabiegów. Senator nie szczędził jednak pochwał Rice, określając ją mianem wspaniałej Amerykanki.
Condoleezza Rice mogłaby się okazać idealną współpracowniczką 71-letniego Mccaina. Choć ma dopiero 54 lata, dysponuje ogromnym doświadczeniem w sprawach bezpieczeństwa narodowego. Jej nominacja rozwiałaby obawy tych Amerykanów, którzy uważają, że McCain jest za stary na przywódcę państwa. W razie jego śmierci mogłaby natychmiast przejąć jego obowiązki. Co więcej, startując w parze z McCainem, Condoleezza Rice ma duże szanse odebrać Barackowi Obamie lub Hillary Clinton znaczną część głosów kobiet i czarnych Amerykanów.
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: poniedziałek, 31 marca 2008 |
417 raz(y) oglądano. |
USA: Obama znów na fali
eb 31-03-2008,
Senator Amy Klobuchar ze stanu Minnesota poparła Baracka Obamę w wyścigu do nominacji prezydenckiej Demokratów
Senator Klobuchar jest jednym z tzw. superdelegatów na przedwyborczą konwencję Demokratów pod koniec sierpnia, którzy wraz ze zwykłymi delegatami będą nominować kandydata partii do Białego Domu.
Jest to już kolejne w ostatnich dniach poparcie polityka z Senatu dla Obamy. W zeszłym tygodniu opowiedział się za nim senator Bob Casey z Pensylwanii - stanu, w którym 22 kwietnia odbędą się ważne prawybory, postrzegane jako ostatnia szansa rywalki Obamy, senator Hillary Clinton.
Według najnowszego sondażu Instytutu Gallupa, czarnoskórego senatora z Illinois popiera obecnie 51 procent demokratycznych wyborców, podczas gdy byłą Pierwszą Damę - 43 procent.
Ten sam sondaż wskazuje, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, republikański kandydat senator John McCain wygrałby zarówno z Obamą, jak i panią Clinton, ale różnicą - odpowiednio - tylko 2 i 1 punktu procentowego. Mieści się to w granicach błędu statystycznego.
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: sobota, 29 marca 2008 |
310 raz(y) oglądano. |
Obama zdobył ważne poparcie
2008-03-28
Demokratyczny kandydat do nominacji prezydenckiej, senator Barack Obama, uzyskał poparcie senatora z Pensylwanii - stanu, w którym 22 kwietnia odbędą się prawybory uważane za ostatnią szansę dla rywalki senatora, Hillary Clinton.
Obama zebrał dotychczas więcej delegatów na przedwyborczą konwencję partyjną w Denver pod koniec sierpnia, która nominuje kandydata na prezydenta, i uchodzi za faworyta w wyścigu do nominacji.
W Pensylwanii sondaże wskazują na zdecydowaną przewagę Hillary Clinton, ostatnio różnicą 12 punktów procentowych. Stawką w tym stanie jest aż 158 delegatów. W piątek jednak demokratyczny senator z Pensylwanii Bob Casey oświadczył, że popiera Obamę.
Casey, syn nieżyjącego popularnego gubernatora stanu Boba Caseya, ogłosił swoją decyzję na wiecu z udziałem Obamy. Ten ostatni powiedział, że poparcie to znaczy dla niego "więcej niż inne".
Senator jest konserwatywnym Demokratą, popiera zakaz aborcji i występuje przeciw ograniczeniom dostępu do broni palnej. Może przeciągnąć na stronę Obamy niektórych tzw. Demokratów Reagana, czyli białych wyborców z niższych klas, o konserwatywnych poglądach.
Tego samego dnia wpływowy demokratyczny senator Patrick Leahy, przewodniczący senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, wezwał Hillary Clinton do wycofania się z dalszego wyścigu. Powiedział, że "nie ma mowy", aby była Pierwsza Dama zdobyła liczbę delegatów wystarczającą do nominacji.
W piątek także przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej Howard Dean powiedział, że liczy na rozstrzygnięcie rywalizacji między Clinton a Obamą do 1 lipca.
Pełna wzajemnych ataków personalnych rywalizacja szkodzi Demokratom. Według sondaży, gdyby wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, republikański kandydat John McCain wygrałby zarówno z Clinton, jak i Obamą.
ab, pap
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: wtorek, 25 marca 2008 |
352 raz(y) oglądano. |
Ostrzał w Bośni? Pani Clinton fantazjuje
PAP
Ubiegająca się o nominację prezydencką Hillary Clinton w swej kampanii wyborczej wielokrotnie przytaczała jako dowód swego doświadczenia w sprawach międzynarodowych podróż do Bośni w 1996 r., w czasie której - jak mówiła - dostała się pod ogień snajperów. Tymczasem "Washington Post" przytoczył relacje naocznych świadków wizyty pani Clinton w Tuzli - osób towarzyszących jej w podróży i obsługujących wizytę dziennikarzy - którzy całkowicie zdementowali jej relację.
Była Pierwsza Dama Ameryki kilkakrotnie opisała w swych przemówieniach, jak po wyjściu z samolotu w Tuzli w marcu 1996 r. jej delegacja została ostrzelana na lotnisku przez snajperów i musiała się w pośpiechu przemykać do czekających w pobliżu samochodów.
Według świadków, do których dotarł "Washington Post", na lotnisku, ani nigdzie indziej w czasie podróży, delegacja nie dostała się pod ogień i w ogóle nie była w jakikolwiek sposób zagrożona. W żadnej relacji z wizyty byłej First Lady nie znalazła się informacja o ataku na nią - a gdyby miał on miejsce, byłaby to na pewno wiadomość dnia, nadająca się na czołówki gazet.
Dziennikarze, którzy relacjonowali wtedy wizytę małżonki prezydenta Billa Clintona, wspominają, że w Tuzli było wówczas bezpiecznie - było to już po podpisaniu w 1995 r. w Dayton w stanie Ohio porozumienia kończącego wojnę w Bośni.
Pani senator z Nowego Jorku powołuje się na swoje doświadczenia Pierwszej Damy jako dowód, że miała stale do czynienia z polityką zagraniczną.
W niedawno ujawnionych przez jej sztab wyborczy dokumentach z tego okresu nie ma jednak prawie materiałów, które by to potwierdzały.
Tomasz Zalewski
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: piątek, 21 marca 2008 |
331 raz(y) oglądano. |
Wybory w USA: powtórka skandalu sprzed lat
Co najmniej trzykrotnie od początku roku trzech różnych pracowników kontraktowych zaglądało do danych paszportowych Baracka Obamy - ujawnił rzecznik Departamentu Stanu USA Sean McCormack. Podkreślił, że osoby te zyskały wgląd w akta w bezprawny sposób. Do niemal identycznej sytuacji doszło podczas kampanii prezydenckiej w USA w 1992 roku; włamano się wtedy do danych paszportowych Billa Clintona.
Dwóch pracowników już zwolniono, przeciwko trzeciemu postępowanie dyscyplinarne wszczęła jego własna firma. McCormack dodał, że osoby, które zaglądały w dane Obamy nie były ze sobą w żaden sposób powiązane.
Departament Stanu zatrudnia pracowników na kontrakty przy projektowaniu i utrzymywaniu systemów informatycznych, a także do pomocy w znajdowaniu potrzebnych danych w odpowiednich bazach. Dwóch z pracowników, którzy uzyskali wgląd w dane Obamy było pracownikami niskiego szczebla, trzeci miał wyższy status, choć nie pełnił żadnej funkcji kierowniczej.
Więcej
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: czwartek, 20 marca 2008 |
232 raz(y) oglądano. |
Syn Brzezińskiego doradza Obamie
Przekrój
Dla Baracka Obamy pracuje syn Zbigniewa Brzezińskiego. Mark ma szansę powtórzyć karierę ojca.
Profesor Zbigniew Brzeziński był doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego USA w czasach prezydentury Jimmy’ego Cartera. Jego syn Mark Brzeziński otrzymał rok temu Krzyż Oficerski Orderu Zasługi RP za aktywne poparcie wejścia Polski do NATO w czasie jego służby w Departamencie Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych.
– Dziś Mark jest doradcą Obamy w jego sztabie wyborczym. Rozmawiałem o tym z jego ojcem Zbigniewem – mówi profesor Bronisław Geremek, który nie kryje, że to bardzo dobra wiadomość dla Polski. Jeśli Obama zostanie prezydentem, to Mark Brzeziński będzie miał duże szanse na stanowisko jego doradcy do spraw bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Lobbował nie tylko w sprawie wejścia Polski do NATO, ale także zniesienia wiz dla Polaków jako doradca gubernatora Marka Warnera.
Junior Brzeziński jest doktorantem na Uniwersytecie w Oksfordzie, a swoją pracę poświęcił polskim zmianom konstytucyjnym. Miał tego samego promotora co Bill Clinton – doktora Zbigniewa Pełczyńskiego.
Źródło
|
|
|
 |
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: czwartek, 13 marca 2008 |
220 raz(y) oglądano. |
Powiedziała "gdyby Obama był biały..." i odeszła
PAP -
Była kandydatka na wiceprezydenta USA Geraldine Ferraro ustąpiła ze sztabu kampanii wyborczej Hillary Clinton po krytyce, z jaką spotkała się jej kontrowersyjna wypowiedź na temat Baracka Obamy.
Ferraro powiedziała tydzień temu, że gdyby Obama był biały, nie osiągnąłby swej obecnej pozycji, co krytycy uznali za używanie karty rasowej w kampanii. Krytykowana, początkowo broniła swojej wypowiedzi, twierdząc m.in., że została wyrwana z kontekstu. Oświadczyła jednak, że chociaż nie uważa, że powinna Obamę przeprosić, wycofuje się, ponieważ ataki na nią godzą pośrednio w Hillary Clinton, na co nie może pozwolić.
Krytycy pani Ferraro podkreślają, że czarnoskóry senator z Illinois zdobył masowe poparcie dzięki wielu swoim zaletom i jego rasa nie ma tu nic do rzeczy.
Pojawiają się jednak również opinie, że Ferraro miała rację. Nie ulega wątpliwości, że kolor skóry Obamy jest dla niego, jak dotąd, politycznym błogosławieństwem - napisał w czwartek konserwatywny "Wall Street Journal".
Niezależnie od tego, że senatora popiera 90% murzyńskich wyborców, ma on także wielkie poparcie wśród białych. Jak sugerują niektórzy komentatorzy, pragną oni bowiem, by Ameryka wybrała pierwszego czarnego prezydenta, aby pokazać światu, że jest krajem pozbawionym rasizmu.
Sama Clinton odcięła się od wypowiedzi Ferraro. Nie mówiła ona w imieniu sztabu mojej kampanii - oświadczyła.
Przedłużające się spory i polemiki Clinton i Obamy coraz bardziej niepokoją Demokratów, którzy obawiają się rozłamu w partii przed tegorocznymi wyborami.
Według najnowszego sondażu "Wall Street Journal" i telewizji NBC News oboje demokratycznych kandydatów ma w tej chwili praktycznie takie same szanse na wygranie listopadowych wyborów, jak kandydat Republikanów, senator John McCain, nad którym jeszcze niedawno mieli zdecydowaną przewagę.
Więcej/Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: środa, 12 marca 2008 |
177 raz(y) oglądano. |
Obama wyśmiał ofertę Clinton
Barack Obama odrzucił możliwość wspólnego ubiegania o urząd prezydenta i wiceprezydenta z ramienia Partii Demokratycznej razem z Hillary Clinton.
W ostatnim okresie Clinton wielokrotnie dawała do zrozumienia, że zgodziłaby się kandydować wspólnie z Obamą - przy założeniu, że ona kandydowałaby na urząd prezydenta, a czarnoskóry senator z Illinois na wiceprezydenta.
Obama, który prowadzi kampanię w stanie Mississippi przed wtorkowymi prawyborami w tym stanie, w istocie wyśmiał jednak tę ofertę.
Oświadczył on na wiecu w miejscowości Columbus, że zwyciężył w większej ilości stanów niż Clinton i ma zapewnioną większą liczbę głosów delegatów na ogólnokrajową konwencję Partii Demokratycznej.
Nie wiem jak ktoś, kto zajmuje drugie miejsce może oferować wiceprezydenturę komuś, kto jest pierwszy - powiedział Obama wywołując aplauz słuchaczy.
Nie ubiegam się o urząd wiceprezydenta. Ubiegam się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, chcę być naczelnym wodzem - dodał.
Obama oskarżył swoją rywalkę o grę polityczną, w której z jednej strony kwestionuje jego kwalifikacje jako polityka, a z drugiej proponuje mu drugorzędną rolę. Jest to ten rodzaj dwuznacznych słów, w których celuje Waszyngton - powiedział.
Clinton kilkakrotnie sugerowała wspólne kandydowanie z Obamą w listopadzie, od czasu zwycięstw w ostatnich prawyborach w trzech stanach.
Równocześnie jednak przedstawia go jako nieprzygotowanego do objęcia najwyższego urzędu w państwie i niezdolnego do kierowania siłami zbrojnymi (prezydent USA jest jednocześnie naczelnym dowódcą sił zbrojnych). (tbe)
Więcej/Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: poniedziałek, 03 marca 2008 |
355 raz(y) oglądano. |
Hillary Clinton chce znieść wizy dla Polaków
W Stanach Zjednoczonych morderczy wyścig Demokratów po głosy w prawyborach prezydenckich. We wtorek głosowanie między innymi w Teksasie i Ohio. W tym ostatnim stanie mieszka sporo Polaków. Dlatego Hillary Clinton, która ma ostatnio kłopoty ze swoją kampanią, postanowiła powalczyć o głosy Polonii i obiecuje zniesienie wiz.
< fot. PAP
Hillary wydała specjalne oświadczenie w tej sprawie. Pani Clinton pisze w nim, że wielokrotnie słyszała Amerykanów, ale także byłego polskiego prezydenta Lecha Wałęsę, który narzekał na bariery w swobodnym podróżowaniu. A ponieważ – jak dalej pisze Hillary – Polska, podobnie jak Bułgaria, czy Rumunia, to ważni sojusznicy i przyjaciele, konieczne jest zniesienie wiz.
Do korespondenta RMF FM Łukasza Wysockiego zadzwonił nawet doradca pani Clinton z pytaniem, czy Polacy aby na pewno słyszeli, że Hillary jest za zniesieniem wiz i w domyśle, czy ich rodziny wiedzą, na kogo mają głosować. Oświadczenie sztabu Hillary kończy cytat: Polskie babcie, rumuńscy biznesmeni i bułgarscy studenci muszą mieć takie same prawa do podróżowania, jakie mają Niemcy, czy Francuzi.
Tylko trzeba jeszcze zaznaczyć, że zniesienie wiz to decyzja Kongresu, a nie tylko prezydenta USA.
Więcej/Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: poniedziałek, 03 marca 2008 |
184 raz(y) oglądano. |
Clinton i Obama idą łeb w łeb
Przed wtorkowymi, być może decydującymi, prawyborami w Partii Demokratycznej, mającymi odbyć się m.in. w Teksasie i Ohio, szanse dwójki głównych kandydatów - Hillary Clinton i Baracka Obamy - są niemal równe - wynika z najnowszego sondażu.
Publikowany w poniedziałek wspólny sondaż Reuters/C-SPAN/Houston Chronicle wskazuje, że w tych dwóch głównych stanach Obama ma nieznaczną przewagę nad swą rywalką - około czterech punktów procentowych a więc w granicach błędu statystycznego. W Teksasie przewaga Obamy wynosi 47% do 44%, a w Ohio - 47% do 45%.
We wtorek głosowanie odbędzie się w Teksasie, Ohio, Vermont i Rhode Island, ale uwaga Ameryki skupia się przede wszystkim na tych dwóch pierwszych, dużych stanach, gdzie wygrana da zwycięzcy największą liczbę delegatów na przedwyborczą konwencję partii w Denver, która nominuje kandydata prezydenckiego.
Obamę popierają głównie wyborcy młodsi, z wyższym wykształceniem i zamożniejsi, natomiast byłą Pierwsza Damę - starsi, biedniejsi i mniej wykształceni. Obama wygrał w ostatnich tygodniach prawybory w 11 kolejnych stanach i ma obecnie o ponad 100 delegatów więcej niż była Pierwsza Dama. (mj)
Źródło
|
|
|
 |
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: czwartek, 31 stycznia 2008 |
321 raz(y) oglądano. |
Giuliani poparł McCaina w wyścigu o prezydenturę
PAP
Wycofując się z wyścigu Republikanów o nominację prezydencką, były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani poparł kandydaturę senatora Johna McCaina, który wygrał kolejne prawybory, tym razem na Florydzie.
Giuliani i McCain wystąpili razem na spotkaniu w Kalifornii. Były burmistrz nazwał senatora "inspirującym przywódcą" i podkreślił jego bohaterską kartę w czasie wojny wietnamskiej. Senator spędził ponad 5 lat w niewoli, był torturowany i nie zgodził się na wyjście na wolność przed swoimi uwięzionymi kolegami.
Jestem spokojny, że ten człowiek jest przygotowany, aby być prezydentem USA w czasach wielkich zagrożeń. Podzielamy tę samą wizję przyszłości naszej partii i najważniejszych wyzwań stojących przed naszym krajem. Obaj uważamy, że Ameryka musi pozostać w ofensywie, aby wygrać wojnę wypowiedzianą nam przez terrorystów - powiedział.
Zarówno McCain, jak i Giuliani popierają kontynuowanie wojny w Iraku, uważając ją, podobnie jak prezydent Bush, za ważny front wojny z terroryzmem islamskim.
reszta artykułu
Schwarzenegger w wyborach poprze McCaina
PAP
Gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger poprze w wyścigu o republikańską nominację prezydencką senatora Johna McCaina - powiadomił dziennik "Los Angeles Times".
Jeszcze przed dwoma tygodniami republikanin Schwarzenegger zapewniał, że nie zamierza angażować się w kampanię wyborczą żadnego z kandydatów. Zmienił zdanie dopiero po decyzji byłego burmistrza Nowego Jorku Rudy'ego Giulianiego o wycofaniu swej kandydatury - wyjaśnia gazeta.
Źródła związane z gubernatorem podają, że dotychczas powstrzymywał się on od sprzyjania któremuś z republikańskich pretendentów do nominacji prezydenckiej, ponieważ przyjaźnił się zarówno z Giulianim, jak i z McCainem, senatorem z sąsiedniej Arizony. Obecnie, gdy Giuliani z wyścigu się wycofał, zniknął też dylemat Schwarzeneggera.
Dziennik przewiduje, że gubernator oficjalnie wyrazi swoje poparcie dla McCaina w czwartek.
Komentatorzy oczekują, że poparcie ze strony Schwarzeneggera zapewni McCainowi jeszcze większą przewagę nad rywalem Mittem Romney'em w wyścigu po nominację.
Wcześniej poparcie dla McCaina wyraził właśnie Giuliani, po tym, jak sam wycofał się z wyścigu o nominację.
Poparcie Schwarzeneggera dla McCaina będzie szczególnie cenne w Kalifornii, gdzie gubernator cieszy się dużym autorytetem. Zwłaszcza, że ze stanu tego pochodzi najwięcej delegatów na konwencję partyjną, która ostatecznie wyłoni kandydata na prezydenta. Prawybory w Kalifornii odbędą się we wtorek. (jks)
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: środa, 30 stycznia 2008 |
305 raz(y) oglądano. |
John Edwards wycofał się z wyścigu prezydenckiego w USA
PAP
Kandydat na prezydenta USA, były senator z Karoliny Północnej John Edwards wycofuje się z wyścigu o nominację Partii Demokratycznej - poinformowały telewizje MSNBC i CNN.
Według CNN Edwards za kilka godzin ogłosi to osobiście.
W dotychczasowych prawyborach Edwards nie zdołał nawiązać równorzędnej walki z dwojgiem głównych rywali o nominację Demokratów - byłą Pierwszą Damą Hillary Clinton i Barackiem Obamą.
W poniedziałek kandydaturę Obamy poparł senator Edward Kennedy, brat zamordowanego w 1963 r. prezydenta J.F.Kennedy'ego i ogromny autorytet polityczny w Partii Demokratycznej.
Decyzja Edwarda Kennedy'ego była dużym ciosem dla Hillary Clinton, która - wspomagana przez męża, byłego prezydenta - też zabiegała o poparcie popularnego senatora. Edwardsa komentatorzy raczej w tym kontekście nie wymieniali.
O wyniku wyścigu do nominacji może zadecydować tzw. superwtorek (5 lutego), czyli prawybory w ponad 20 stanach, w tym w największych stanach pod względem liczby ludności - Kalifornii i Nowym Jorku.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 4 listopada. (sm)
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: środa, 30 stycznia 2008 |
225 raz(y) oglądano. |
Senator John McCain wygrał prawybory na Florydzie
Środa, 30 stycznia 2008
Senator John McCain wygrał republikańskie prawybory na Florydzie. To on jest obecnie faworytem walki o nominację swojej partii. Jedynym, który może mu jeszcze zagrozić jest były gubernator Massachussets Mitt Romney.
John McCain do ostatniej chwili toczył zaciętą walkę z Mittem Romneyem. Ostatecznie 71-letni senator wygrał 4 punktami. McCain dostał 35 % głosów, Romney 31. Były burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani zajął dopiero trzecie miejsce i nie liczy się już w walce o nominację. Zwycięzca z Iowa, były pastor Mike Huckabee również uzyskał na Florydzie słaby wynik i wypadł z gry.
Ameryka czeka teraz na super- wtorek, 5 lutego kiedy to odbędą się prawybory w ponad 20 stanach. John McCain zapowiada, że zamierza je wygrać i uzyskać nominację swej partii”. Rywal McCaina - Mitt Romney nie jest jednak jeszcze na przegranej pozycji. Sprzyja mu fakt, że Ameryka wkracza w kryzys gospodarczy a on jest sprawdzonym biznesmanem. „Całe życie spędziłem w realnej gospodarce. Robiłem interesy w 20 krajach świata. Ekonomia jest w moim DNA”. Dodatkowym atutem Mitta Romneya jest fakt, że dysponuje niemal nieograniczonymi środkami na prowadzenie kampanii. Na koncie jego sztabu znajduje się kilkadziesiąt milionów dolarów. Będąc multimilionerem w razie potrzeby może sięgnąć do prywatnych funduszy.
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: niedziela, 27 stycznia 2008 |
299 raz(y) oglądano. |
Duże zaskoczenie w walce o prezydenturę USA
Charyzmatyczny czarnoskóry senator z Illinois Barack Obama odniósł niespodziewanie wysokie zwycięstwo w prawyborach w Karolinie Południowej nad swoją główną rywalką do nominacji prezydenckiej z ramienia Partii Demokratycznej, senator ze stanu Nowy Jork Hillary Rodham Clinton.
Senator z Illinois, porównywany do prezydenta Johna F.Kennedy'ego, zdobył 55 procent głosów, podczas gdy była Pierwsza Dama tylko 27 procent. 19 procent głosów przypadło byłemu senatorowi Johnowi Edwardsowi. Wyniki te mogą jeszcze ulec pewnym zmianom, nie wpłyną jednak na kolejność.
W przemówieniu wygłoszonym w sobotę wieczorem, entuzjastycznie witany przez swych fanów Obama powiedział, że chodzi mu nie tylko o dojście do władzy Partii Demokratycznej, ale o "zmianę status quo w Waszyngtonie", tj. ograniczenie wpływu potężnych grup nacisku i pracujących dla nich lobbystów.
Podkreślił, że popiera go "najbardziej zróżnicowana od lat koalicja w Ameryce", złożona "z młodych i starych, bogatych i biednych, białych i czarnych". W tych wyborach "chodzi o wybór między przeszłością a przyszłością" - oświadczył. - Tym którzy twierdzą, że stwarzamy fałszywe nadzieję, odpowiadamy: owszem, możemy zmienić i uzdrowić ten kraj - powiedział.
reszta artykułu
Nawet członkowie klanu Kennedych opowiadają się po stronie Obamy:
Córka Kennedy'ego poparła Obamę
2008-01-27
Córka zamordowanego w 1963 r. demokratycznego prezydenta Johna F. Kennedy'ego, Caroline Kennedy, udzieliła swojego poparcia Barackowi Obamie.
Caroline Kennedy napisała na łamach dziennika "The New York Times", że ten czarnoskóry senator z Illinois przypomina jej ojca.
"Nigdy nie miałam prezydenta, który inspirowałby mnie w sposób, w który - jak mówią mi ludzie - inspirował ich mój ojciec. Uważam, że po raz pierwszy natrafiłam na człowieka, który może być takim prezydentem - nie tylko dla mnie, ale dla nowego pokolenia Amerykanów" - napisała Caroline Kennedy w dziale opinii niedzielnego wydania dziennika.
Jej zdaniem "potrzebujemy zmiany kierunku, w jakim podąża ten kraj, podobnie jak potrzebowaliśmy tego w roku 1960".
Źródło
|
|
|
 |
Autor Karol_Młot Dodano: sobota, 26 stycznia 2008 |
410 raz(y) oglądano. |
Obama: zmienię Amerykę i świat
Dziś Ameryka kojarzy się z Guantanamo, a nie ze Statuą Wolności. Po 11 września zaprzepaściliśmy szansę zjednoczenia światowej opinii publicznej wokół wspólnego celu - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z głównych kandydatów Partii Demokratycznej na prezydenta USA, Barack Obama.
"Gazeta Wyborcza": Jest pan jednym z trzech kandydatów - obok senator Hillary Clinton z Partii Demokratycznej oraz republikańskiego senatora Johna McCaina - którzy mają największe szanse na partyjne nominacje w wyborach i być może na Biały Dom. Nie można więc wykluczyć, że senator z Illinois Barack Hussein Obama zostanie pierwszym czarnoskórym prezydentem najpotężniejszego kraju świata. Gdyby tak się stało, jakie będą pana pierwsze kroki?
Barack Obama: Stany Zjednoczone stoją na zakręcie. Ameryka jest w stanie wojny, zmiany klimatyczne zagrażają bezpieczeństwu Ziemi, a w ciągu ostatnich lat zachwiała się pozycja USA w świecie. Choć wybory prezydenckie odbywają się co cztery lata, rzadko się zdarza, by nowy przywódca mógł wytyczyć całkowicie nowy kierunek w gwałtownie zmieniającym się świecie.
Zwycięzca obecnej kampanii za rok będzie miał szansę odnowić przywódczą pozycję USA, a także położyć kres głębokim podziałom w amerykańskim społeczeństwie.
To, że tuż po atakach terrorystycznych z 11 września zaprzepaściliśmy możliwość zjednoczenia światowej opinii publicznej wokół wspólnego celu, to prawdziwa tragedia. Nasi przywódcy wybrali strategię jednostronnych rozwiązań, które doprowadziły do osłabienia bezpieczeństwa narodowego USA, a także pozycji Ameryki. I dziś Ameryka kojarzy się z obozem w Guantanamo, a nie ze Statuą Wolności.
Zakończę wojnę w Iraku i przywrócę wiodącą pozycję Ameryki w świecie, zamykając obóz w Guantanamo, przywracając zakaz aresztowania obywatela bez nakazu sędziego i delegalizując stosowanie tortur. Doprowadzę do końca walkę przeciw al Kaidzie. Wesprę międzynarodowe wysiłki na rzecz nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i wejścia na drogę prowadzącą do świata bez broni jądrowej - mówi Barack Obama w rozmowie ze Zbigniewem Basarą z "Gazety Wyborczej". (PAP)
Źródło
|
|
|
|
 |
|