Jak donosi Rzeczpospolita, w piątek ma zostać otwarty pierwszy meczet na terenach dawnej NRD. Projekt ma jednak również wielu przeciwników - "Nigdy się z tym nie pogodzimy. W naszej dzielnicy nie ma nawet muzułmanów" - mówi Joachim Swietlik, cytowany przez gazetę szef społecznego komitetu, który próbował zapobiec budowie meczetu.
Konstytucja gwarantuje ponad 200 tysiącom muzułmanów w Berlinie takie same prawa jak innym obywatelom - odpowiadają władze Berlina. Ale dlaczego akurat w dzielnicy, gdzie wyznawców islamu policzyć można na palcach? - Legalnie nabyli działkę i uzyskali zezwolenie - brzmi cytowana przez Rzeczpospolitą odpowiedź berlińskiego Senatu.
WBerlinie jest już 80 świątyń muzułmańskich. Wszystkie w zachodniej części miasta. To tam osiedlali się w tureccy gastarbeiterzy w ostatnim półwieczu. Wschodnia część była dla nich w czasach NRD niedostępna. Po zjednoczeniu Turcy, jak wielu innych imigrantów, ruszyli na wschód. Spotkało ich tam wiele tragedii, by wspomnieć jedynie o śmierci w płomieniach podpalonego schroniska dla azylantów w Hoyerswerdzie. We wschodnich landach Niemiec mieszka więc dziś zaledwie kilkanaście tysięcy z 3,5 miliona w całej RFN. Nie w głowie im budowanie meczetów. Inaczej myślą członkowie muzułmańskiej gminy Ahmadija. Wywodzi się ona z Pakistanu i zasłynęła wybudowaniem w Londynie największego meczetu na Wyspach Brytyjskich (...) W Niemczech ma 30 tys. członków i ambitne plany. - Zbudujemy w Niemczech 100 meczetów - głosi kalif Hazmat Mirza Masroor Ahmad, który dokona w piątek uroczystego otwarcia meczetu. Kolejny ma powstać okolicach Lipska. - czytamy w artykule Piotra Jendroszczyka.
Berlińska policja zbiera siły na piątkowe uroczystości. Protestować będą i zwolennicy, i przeciwnicy meczetu. Obecność zapowiedzieli członkowie neonazistowskiej NPD. Jak donosi "Rzeczpospolita" - mobilizuje to do działania środowiska lewicowe, liberalne i lewackie. - Będziemy protestować przeciw islamizacji, antysemityzmowi, ale i przeciw prawicowemu i lewackiemu ekstremizmowi - zapowiada cytowany już wcześniej Joachim Swietlik. Obawia się ekscesów, takich jak ten sprzed kilku tygodni w Kolonii, gdzie prawicowemu ugrupowaniu Pro Köln demonstranci uniemożliwili przeprowadzenie kongresu antyislamskiego. Pro Köln domaga się bezskutecznie zakazu budowy meczetu w dzielnicy Ehrenfeld.
Przeciwnicy budowy meczetu już dawno rozpoczęli kampanię, której celem byłoby zatrzymanie budowy. "Demokracja TAK, Kalifat - NIE" - mówią okoliczni mieszkańcy, którzy sporadycznie urządzali niewielkie manifestacje niedaleko miejsca budowy. Nie zraziło to zwolenników meczetu - "z naszego doświadczenia wynika, że protesty gasną kiedy tylko rozpoczynają się legalne prace" - powiedział niemieckiej gazecie "Spiegel" Abdullah Uwe Wagishauser, jeden z liderów Ahmadij, były hippis, który w latach 70-tych przeszedł na islam.
Co ciekawe, przeciwnicy meczetu w ciągu ostatniego roku zdobyli podpisy 6 tysięcy okolicznych mieszkańców. Ponieważ Heinersdorf liczy ich 6500, można stwierdzić że opozycja jest bardzo duża. Demokracja polega na uwzględnianiu głosu społeczeństwa - poparło nas 90% mieszkańców a na władzach nie robi to wrażenia? Gdzie tutaj demokracja - komentuje sprawę Joachim Swietlik
Trzeba uczciwie przyznać że trudno będzie Berlińczykom cokolwiek w tej sprawie zrobić - nie widać żadnych legalnych podstaw aby meczet nie mógł zostać oddany. Nawet, jeśli tak jak mówi Joachim Swietlik - w okolicy nie mieszkałby żaden muzułmanin.
mw, na podstawie "Rzeczpospolita, Spiegel